Cartography

Nie da się ukryć, jestem czytelnikiem i pewnie zostanę  nim do końca życia lub do czasu kiedy wzrok odmówi mi posłuszeństwa. Jeśli pozostanie mi słuch, przejdę wtedy na podcasty i audiobooki, do których nie mam teraz cierpliwości. Czasem coś piszę: krótką rymowankę, zabawny wierszyk i od razu widzę rezultat, ale nie potrafię spędzać nad czystą kartką kolejnych godzin i dni i tygodni. Ciągle jestem niezadowolony z tego co na tej kartce powstało. Czytanie jest łatwiejsze, choć jeśli w zeszłym roku wydano w Polsce 36260 książek, to powoli liczba piszących dogania liczbę czytających (nawet biorąc pod uwagę tłumaczenia). Piszę o tym, bo ostatnio przyglądam się mapom (pamiętam taką lekcję geografii: „czytanie mapy”). Przyglądam się im na instagramie i widzę, że za ich pomocą można przekazać treści zgodnie z powiedzeniem, że jeden obraz wart jest tysiąca słów. Można powiedzieć, że mapa to obraz, prawda? Mapom poświęcony był nawet ostatnio numer „Znaku”. A ponieważ ciekawią mnie przede wszystkim te rzeczy, o których pojęcie mam słabe zajrzałem do książki Teatr świata. Mapy, które tworzą historię.

Przyjemne kolory okładki, twarda oprawa, świeżo pachnące 300 stron z okładem i przypisy. Wszystko to co lubię. A w środku historia o tym jak ludzie „widzieli” świat w różnych skalach od swoich początków do dzisiaj. „Widzieli” w cudzysłowie, bo tak naprawdę przed erą samolotów i lotów kosmicznych nikt nie widział kontynentów, oceanów i Ziemi w całości, a mimo to każda mapa była widokiem „z góry”. Niekiedy nawet obejmowała, to czego z kosmosu nie widać, czyli zaświaty. Thomas Reinertsen Berg opowiada o nazwach, skąd się mogły brać, o najstarszych mapach, o potrzebie ogarnięcia przestrzeni coraz dalej i dalej. Opowiada legendy i mity opisujące świat jakim go widzieli starożytni, pisze o pomiarach, podróżnikach, tajemniczych wyspach, pierwszych atlasach, szlakach lądowych i morskich, sposobach pokazywania rzeźby terenu. To niemalże podręcznik geografii, ale zupełnie niepodręcznikowy – czyli nie nudny, ale pełen opowieści i anegdot, przygód i szalonych przedsięwzięć. Nie będę ich opisywał, bo po to jest ta książka. Kończy historię na Google Earth i Google Maps. Ale czy to koniec historii map? Skoro cały świat można odwzorować na serwerach w skali 1:1? Może jednak nie, bo czyż nie czeka nas opisanie innych, nowych światów nie tych pod naszymi stopami, ale tych wysoko nad naszymi głowami.

PS.

Autor jest Norwegiem i dużo pisze o sprawach Północy. Tym lepiej, bo sprawy te były mi nieznane. Polecam.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Uncategorized i oznaczony tagami , , , , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz